Czy wielkie inwestycje mogą być małe?

Od momentu pojawienia się nowych technologii, w szczególności technologii obliczeniowych, można obserwować dążenie do miniaturyzacji. Zjawisko to doskonale widoczne jest w przypadku zwykłych komputerów. Pierwsze z nich zajmowały całe pomieszczenia, a obecnie prawie każdy z nas nosi w kieszeni urządzenie o znacznie większej mocy obliczeniowej niż ta, jaką dysponowały pierwsze komputery. Podobnie w przypadku aparatów cyfrowych. Za wszystko odpowiada prosta ekonomika: więcej miejsca, więcej zaoszczędzonego czasu, mniej wykorzystanych materiałów.
Nowe technologie są zdecydowanie kapitałochłonne. Wdrożenie każdej z nich wiąże się z koniecznością pokrycia wysokich kosztów związanych z badaniami nad materiałami i rozwiązaniami technicznymi, zakupem patentów, testami technologii, przygotowaniem parku maszynowego i wyposażenia, zadbaniem o miejsce pracy pod kątem bezpieczeństwa i higieny pracy, minimalizacją wpływu na środowisko naturalne, itd. W przypadku produkcji nowych technologii, koszty wdrożenia w stosunku do późniejszych kosztów operacyjnych, są zdecydowanie wyższe niż w przypadku tradycyjnego biznesu. Dodatkowo, technologie stosowane są z reguły masowo, a więc należy brać w ich przypadku pod uwagę produkcję wielkoseryjną. Właśnie z powodu kosztów oraz potencjalnej ilości produkcji należałoby mówić w tym przypadku o naprawdę wielkich inwestycjach.
Obecnie, kiedy słyszymy o wielkich inwestycjach przedsiębiorstw, przychodzą nam do głowy fabryki. Czasem nawet tak duże, że pomiędzy poszczególnymi działami jeżdżą autobusy. W obliczu zmian w przemyśle informatycznym, może zacząć otaczać nas zupełnie nowa rzeczywistość. Przykładem może być wynalazek naukowców z Uniwersytetu Michigan - najmniejszy komputer świata, mierzący zaledwie 0,3 mm. Co prawda traci dane po odcięciu zasilania, jednak oznacza to tyle, że nie ma twardego dysku. Posiada natomiast procesor, pamięć operacyjną i możliwość wymiany danych z innymi urządzeniami, a to już naprawdę coś. O ile mi wiadomo, impulsem do wykonania takiego urządzenia była prezentacja komputera firmy IBM. Podobnego, ale 10 razy większego. Naukowcom z Michigan rozwiązanie problemu zajęło kilka miesięcy (niezły wynik).
Kolejną dziedziną, która może zmienić skalę wielkich inwestycji, jest nanotechnologia. Jest to dziedzina, która zajmuje się tworzeniem struktur na poziomie pojedynczych cząsteczek. Oczywiście struktur zachowujących się w sposób przewidywalny i mających praktyczne zastosowanie. W tej chwili nie chodzi już tylko o materiały, takie jak np. nanowłókna, które znaczna część z nas ma w domu, w postaci ściereczek z mikrofibry. Powoli można zacząć mówić o czymś, co jeszcze niedawno znajdowało się tylko w umysłach futurologów, czyli o nanorobotach. Świetnym przykładem może być w tym przypadku osiągnięcie naukowców z Rice University w Houston, którym udało się wytworzyć nanomaszyny zdolne do przenoszenia leków w określone miejsce w ciele lub niszczenia chorych komórek.


Aha, jeszcze drobna uwaga. Jest to wynalazek (oprócz napędu, który został do niego dołączony później) z roku 2006. Żyjemy w roku 2019, a i tak robi wrażenie.
Czy możliwe jest, że w niedalekiej przyszłości niektóre wielkie inwestycje zmieszczą się w budynku wielkości kilku garaży, w którym zmieści się laboratorium i hala produkcyjna? Bardzo możliwe. Technologie informacyjne i nanotechnologia to kosztowne dziedziny, produkujące na skalę masową. Według jednego z moich ulubionych autorów, Andrzeja Dragana, zgodnie z prawami mechaniki kwantowej, wszystko co zbudował człowiek (w tym piramidy), można zmieścić w sześcianie o długości boku równej 5 kilometrów. Coś w tym jest, bo bez mechaniki kwantowej nie byłoby nanotechnologii. 

Źródła:


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Hyperloop - kiedy czas na Europę?

O ile można "ulepszyć" człowieka?

Czy tylko Hyperloop?