ACTA 2 - skutki gospodarcze

Postanowiłem odnieść się do uchwalenia przez Parlament Europejski dyrektywy o prawach autorskich. Powody są dwa. Po pierwsze, jest to przepis dotyczący zawartych w internecie treści, który jak dotąd wzbudził najwięcej kontrowersji. Po drugie, może on wywoływać określone skutki gospodarcze.

Zacznijmy od trzech elementów, które stały się "ikonami" dyrektywy określanej jako ACTA 2.

1. Podatek od linków - dyrektywa ma chronić prawa autorskie. Prawami autorskimi chroniona jest automatycznie każda autorska treść zamieszczona w internecie. Opodatkowanie linków nie chroni nikogo przed naruszeniem praw autorskich, a jedynie szkodzi autorowi zmniejszając ruch na stronach. Pomijam już kwestię tego, że podatek jest daniną publiczną i nie ma absolutnie nic wspólnego z wynagrodzeniem autora. Odautorski komentarz do określonej treści też jest chroniony prawem autorskim. Przecież dokładnie w taki sposób powstają prace naukowe. Inną kwestią jest plagiat, czyli podpisanie się pod czyjąś pracą własnym nazwiskiem.
Jednym słowem: nieprawda. ACTA 2 nie opodatkowuje linków, chociaż są na świecie szaleńcy, którzy np. w celu ograniczenia ilości spamu, chcieliby płatnej poczty elektronicznej.

2. Koniec memów - równie dobrze można by zabronić występowania kabaretom. Jak wiadomo, w niektórych miastach odbywają się dość duże imprezy kabaretowe (mam na myśli występy sceniczne, bo polityczne odbywają się wszędzie), które wspierane są przez władze lokalne. Wprowadzenie zakazu publikowania memów, byłoby strzałem w stopę. Poza tym w przypadku memów, już od dawna obowiązują przepisy dotyczące bezprawnego wykorzystania wizerunku, imienia i nazwiska lub głosu. Nie jest do tego potrzebny dodatkowy przepis.
Podsumowując: nieprawda.

3. Cenzura internetu - chodzi o filtrowanie treści i zobowiązanie serwisów do stosowania w tym celu odpowiednich algorytmów. W tym przypadku, faktycznie może dojść do nieprawidłowości. Aby zupełnie poprawnie funkcjonować, algorytmy musiałyby posiadać zdolność interpretacji całej treści zawartej w artykule lub filmie. Istnieje niebezpieczeństwo wyłapania przez algorytm cytatu, który jest podstawą do dalszego odautorskiego komentarza. Poza tym, biorąc pod uwagę rozwój sztucznej inteligencji, w przyszłości przepis może uderzyć również w treści publikowane jako memy.
Wynik: może to nie cenzura, ale na pewno może przynieść spore szkody.

A jak to wygląda od strony gospodarczej? Cała historia naszej cywilizacji wskazuje, że kluczem do postępu był wolny rynek i swobodny dostęp do danych. Wolny rynek od zawsze był odpowiedzialny za dystrybucję wszelkich zasobów. Tam gdzie nie był wolny, jego rolę przejmowała "szara strefa". Co do danych, w serwisie Youtube, już dawno pojawiały się filmy sugerujące, że możemy być kolejnym ogniwem ewolucji. Moim zdaniem - po prostu przyspieszył przepływ informacji (czyli danych), wskutek pojawiania się kolejnych wynalazków, a internet umożliwił przepływ informacji na skalę globalną. To informacja okazuje się być elementem spajającym czynniki wytwórcze, ponieważ to ona pozwala odpowiedzieć na pytania "co", "gdzie" i "jak" wykorzystywać. Internet stał się miejscem, które pozwala na wymianę myśli autorów. Myśli, które są podstawą postępu i jednocześnie nie zawsze są zlokalizowane w najlepszych ośrodkach akademickich, czy wśród pracowników rządów (gdyby tak było, nie byłoby biedy i wojen). Tym samym, internet przyczynia się do postępu i rozwoju technologii, z których część prawdopodobnie będzie służyła rozwiązywaniu problemów wielu ludzi, tych najbiedniejszych i tych najbogatszych. Oczywiście nie każdy autor ma rację, a są i tacy, którzy wprowadzają innych w błąd celowo. Tyle tylko, że tak było zawsze. Moim zdaniem, wprowadzenie konieczności filtrowania treści jest ekonomicznie szkodliwe.  

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Hyperloop - kiedy czas na Europę?

O ile można "ulepszyć" człowieka?

Czy tylko Hyperloop?