Rój - nowy trend w pracy zespołowej.


Igrzyska Olimpijskie w Pjogczangu rozpoczęły się od rekordu Guinessa. 1218 dronów Shooting Stars firmy Intel utworzyło w powietrzu olimpijskie koła. Wrażenie niesamowite i... to co zwykle. Gdybym dzisiaj powiedział komuś, że za kilkanaście lat w okolice jego miejsca zamieszkania przylecą roboty i zapylą kwiaty, odesłałby mnie do psychiatry. Wszystko dlatego, że w takie rzeczy nie wierzy się z założenia. Nawet w sytuacji, kiedy są pokazane publicznie podczas ceremonii transmitowanej przez telewizje z całego świata. Technologiczna nowość została przesłonięta przez całość pokazu, bo przecież nikt nie oglądał go dla uświadomienia sobie tego, co można osiągnąć dzięki robotyce roju (nazywanej też robotyką ławicy), a dla wkroczenia w nastrój nadchodzących emocji sportowych.  Podobnie zresztą jak w przypadku otwarcia mundialu w Brazylii i prezentacji interfejsu mózg-komputer. Zapewne na następny dzień większość osób zapomniała, że żyjemy w epoce  miniaturyzacji, bezprzewodowości, przesyłu danych i nawigacji satelitarnej. Nawet wśród zajmujących się nowymi technologiami, pewne sprawy wzbudzają konsternację i niepokój.
W ciągu najbliższych tygodni, do sprzedaży trafi produkt firmy Boston Dynamics - robot SpotMini. Podczas pokazu, zespół kilkunastu takich urządzeń ciągnął ciężarówkę po parkingu. Takie rzeczy nie mogą odbywać się bez wzajemnej współpracy i komunikacji. Rozwiązaniem problemu jest algorytm mrówkowy, oparty na zachowaniu mrówek poszukujących pożywienia (no, chociaż przez chwilę bez technologii bo pomysł, po raz nie wiadomo który, podsunęła przyroda) i stanowiący podstawę robotyki roju. Jedna mrówka znajduje kąsek, zwołuje inne, a potem już radzą sobie z nim wspólnie. Nie trzeba chyba zbyt wiele się zastanawiać, aby zauważyć jakie korzyści ekonomiczne płyną z zastosowania podobnych rozwiązań. Przede wszystkim całkowita koncentracja na wykonaniu zadania. Można pominąć czynniki psychologiczne i społeczne. Nikt nie będzie w psychicznym dołku, nie zdenerwuje się, ani nikt się na nikogo nie obrazi. W takim przypadku nie będzie potrzebne nawet monitorowanie stanu emocjonalnego pracowników. Zespół roboczy oparty będzie tylko i wyłącznie na komunikacji dotyczącej wykonania zadania i  będzie to zadanie realizował.
Podobne systemy są już projektowane pod kątem rozwiązywania konkretnych problemów. Za dobry przykład może posłużyć projekt Guardians, w którym grupa robotów kieruje pracą... człowieka. W tym przypadku strażaka, który w warunkach stresu i sytuacji wysokiego ryzyka musi np. dostać się do ofiary i wydobyć ją z płonącego budynku. Ławica robotów, a właściwie cobotów (robotów współpracujących z człowiekiem), dzięki czujnikom zapachowym i bezprzewodowemu przesyłowi danych, jest w stanie wysłać ratownika w odpowiednim kierunku. Największe projekty są jednak realizowane przez ośrodki zajmujące się technologiami pola walki, tworzącymi zaawansowane systemy rozpoznawcze i uderzeniowe. Penetracja morza i powietrza przy minimalnej możliwości wykrycia przez urządzenia przeciwnika wydaje się łakomym kąskiem dla wojskowych. Rozwiązań takich poszukuje chociażby US Navy i marynarka wojenna Chin. Również w Polsce, w roku 2016, pojawił się pomysł systemu rozpoznawczo-uderzeniowego, opartego na roju dronów przenoszonych przez bezzałogowy statek-matkę. Brzmi jak science-fiction? Być może, jednak szacowany czas wykonania prototypu to tylko pięć lat (niestety nie wiem, czy projekt uzyskał wsparcie MON). 
Wracając do pszczół. Einstein dał ludzkości tylko cztery lata istnienia od momentu wyginięcia pszczół. Cóż... być może się mylił. W mechanikę kwantową przecież też nie uwierzył. Na Uniwersytecie Harvarda, naukowcy opracowali maleńkiego robota pod nazwą RoboBee, który docelowo ma się zajmować zapylaniem kwiatów, oczywiście przy wykorzystaniu nawigacji GPS, sztucznej inteligencji i zapewne robotyki roju. Problem w tym, że RoboBee nie wyprodukuje miodu i propolisu, ale przecież zamiennikami zajmie się przemysł spożywczy i farmaceutyczny.


Źródła:
Pixabay

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Hyperloop - kiedy czas na Europę?

O ile można "ulepszyć" człowieka?

Czy tylko Hyperloop?