Czy to sztuczna inteligencja jest dla nas groźna?


Od dłuższego czasu pojawiają się alarmistyczne wypowiedzi naukowców, wskazujące na sztuczną inteligencję jako element zagłady ludzkości. O sztucznej inteligencji pisałem już wcześniej kilka razy, jednak w kontekście podobnych wypowiedzi warto pamiętać, że jest ona jedynie algorytmem, którego możliwości ograniczone są przez programistę. Algorytmem działającym w świecie cyfrowym, a więc na konkretnych urządzeniach, a urządzenie jak wiadomo można wyłączyć. Jest więc oczywiste, że człowiek ma wszelkie możliwości, pozwalające na eliminację ewentualnego zagrożenia, ponieważ to on przydziela AI określone kompetencje i "trzyma palec na guziku", a tym samym ma nad nią pełną kontrolę. Istnieją jednak inne obszary, na których osiągnięcia naukowe mogą stanowić istotne zagrożenie dla ludzkości i nie chodzi wcale o broń atomową, bo w tym przypadku, to również człowiek "trzyma palec na guziku".
Jedną z najbardziej dynamicznie rozwijających się dziedzin jest genomika. Zwykle o badaniach genetycznych wspomina się w kontekście rozwoju medycyny oraz GMO. W tym pierwszym przypadku wszystko jest jasne. Prace nad ludzkim genomem mogą pomóc wyeliminować znaczną część chorób genetycznych, zrewolucjonizować transplantologię i "podkręcić" ludzkie możliwości fizyczne oraz intelektualne. W drugim przypadku chodzi o efektywność. Przy pomocy modyfikacji genetycznych, ludzie są w stanie produkować żywność odporną na choroby i pasożyty, wydłużać jej okres trwałości, etc. Więcej - dzięki pracom nad genami, można wyhodować w laboratorium np. mięso, a to już tylko krok od produkcji przemysłowej - jak najbardziej opłacalnej, ponieważ odpada w tym przypadku konieczność utrzymywania pastwisk i produkcji pasz oraz spada bieżące zużycie wody niezbędnej w tradycyjnej hodowli. Poza tym, spożycie mięsa rośnie wraz ze wzrostem PKB właśnie z uwagi na koszty jego wytworzenia, które pociągają za sobą cenę. W krajach bogatszych ludzie po prostu dysponują większym dochodem. Oczywiście pojawia się wiele wątpliwości, dotyczących przede wszystkim wpływu na nasze zdrowie żywności modyfikowanej genetycznie lub wyhodowanej w warunkach laboratoryjnych, jednak zanim dowiemy się prawdy miną prawdopodobnie długie lata. Niezbędne będzie przeprowadzenie badań i ich publikacja, a także zapewnienie ich transparentności i obiektywizmu (duże pole do popisu dla twórców sztucznej inteligencji), bo przecież wiadomo, że tam gdzie chodzi o pieniądze, znaczna część ludzi nie liczy się z niczym. Jest jednak jeszcze coś, o czym mówi się znacznie rzadziej i z reguły w kontekście czysto etycznym.
W roku 1996 świat obiegła wiadomość o przyjściu na świat owcy, której nadano imię Dolly. Była ona efektem pracy genetyków z Edynburgha nad klonowaniem metodą transferu jąder komórkowych. Oczywiście od razu pojawiły się kontrowersje odnośnie tego, czy w ogóle jako ludzie powinniśmy się tym zajmować. Zaczęły się spekulacje nad ewentualnymi ograniczeniami prawnymi w obawie, że w pewnym momencie rozpocznie się klonowanie ludzi. Uwaga mediów skoncentrowała się na sferze etycznej, marginalizując jednocześnie aspekt finansowy. Niesłusznie, bo to on okazuje się kluczowy. Można oczywiście rozpatrywać go pod kątem fanaberii miliardera (albo dyktatora, bo podobno "Lenin wiecznie żywy"), który postanowi stać się nieśmiertelny przez klonowanie. Czytanie i zapis cyfrowy informacji takich jak wspomnienia staje się już możliwe, pozostaje więc tylko kwestia przesłania tych informacji do mózgu, czyli jego "zaprogramowania" (a jak można w jedną stronę, to prawdopodobnie można też w drugą). Odrywając się jednak od tak wyrafinowanego biznesu jak transhumanizm, właśnie teraz rzeczywistością staje się zwyczajne przemysłowe i wielkoseryjne wykorzystanie możliwości klonowania istot żywych. Gdzie? W Chinach.
Z tymi Chinami to jest tak: "Skoro istnieją możliwości techniczne, to trzeba je wykorzystać, nawet pomimo tego, że nie jest to mile widziane na świecie". Oczywiście nie mam pewności, czy w taki sposób myślą Chińczycy jednak wiem, że w taki sposób postępują. Z drugiej strony mamy do czynienia z Zachodem, gdzie takie rzeczy jak klonowanie w ogóle, jest rozpatrywane od strony etycznej. Problem w tym, że jak znajdzie się ktoś bez hamulców, kto będzie chciał z tego skorzystać w celu osiągnięcia korzyści i będzie dysponował możliwościami, to po prostu to zrobi i nie będzie zwracał uwagi na obowiązujące prawo. Podobnie jak z bronią. Zezwolenie trzeba mieć, ale część posiadaczy militariów go nie ma. Dlatego właśnie Chińskie rozwiązania tak szokują Europę. 
Wracając do zagadnień gospodarczych. Jest techniczna możliwość klonowania zwierząt na dużą skalę, którą postanowiła wykorzystać chińska firma BoyaLife. Z założenia w jej ofercie od 2014 roku znajdują się zwierzęta domowe, a w 2015 roku świat obiegła informacja o budowie fabryki klonów, która zajmowałaby się "produkcją" koni wyścigowych oraz bydła w liczbie 1 miliona sztuk rocznie. Wszystko oczywiście z przyczyn czysto ekonomicznych. Chiny są państwem szybko rosnącej klasy średniej, a wraz ze wzrostem dochodów rośnie też spożycie mięsa. Takie działanie jest więc ekonomicznie uzasadnione. W czym więc problem? Część obserwatorów obawia się o to, że w Chinach zacznie się klonować ludzi (pewnie ze względu na obecną liczbę obywateli). Istnieje jednak jeszcze inny problem. Biorąc pod uwagę dotychczasowe pomysły genetyków w pracach nad GMO można przypuszczać, że ktoś złamie kolejne tabu i zajmie się pracą nad różnego rodzaju hybrydami, których zachowań nie da się do końca przewidzieć. Obecnie na ziemi sztucznie hoduje się neurony w nanorurkach, próbuje się zaglądać ludziom do umysłów przy pomocy technologii teleinformatycznych (przyp. układanie Tetris za pomocą myśli) oraz wskrzeszać wymarłe gatunki zwierząt. Po prostu część filmów przestała być science-fiction i nie wiadomo co wydarzy się w następnej kolejności. Wiadomo natomiast że to, jak wykorzystamy kolejne innowacje zależeć będzie od stanu umysłu ludzi dysponujących technologiami. 

Źródła:
Grafika: freeimages.com

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Hyperloop - kiedy czas na Europę?

O ile można "ulepszyć" człowieka?

Czy tylko Hyperloop?